Do zamachu terrorystycznego doszło przy bożonarodzeniowym jarmarku w Strasburgu około godziny 20. Z informacji policyjnych wynika że francuz, marokańskiego pochodzenia Cherif Chekatt zaczął strzelać do przypadkowych ludzi krzycząc ‘allah akbar’. Zabił na miejscu 2 osoby a ranił 11, w tym 3 ciężko. Wsród ciężko rannych jest Polak, pochodzący z Katowic Bartosz Niedzielski, mieszkający od 20 lat we Francji.
Jak podaje AFP powołująca się na krewnych Polaka, okazuje się, że Bartosz w chwili zamachu stał przed wejściem do baru Les Savons d’Helene wraz z 28-letnim włoskim dziennikarzem Antonio Megalizzim i kilkorgiem innych przyjaciół. W barze odbywał się koncert. Bartosz i Antonio w chwili, gdy zobaczyli zamachowca, ruszyli w jego kierunku, aby go powstrzymać i uniemożliwić wejście do baru. Dzięki interwencji Polaka drzwi do klubu zostały zamknięte, co uchroniło przed jeszcze większą tragedią, natomiast Bartosz i Anotnio zostali wówczas ciężko ranni, z ranami postrzałowymi trafili do szpitala. Niestety Antonio zmarł w piątek (14-12-2018), a Bartosz, z raną postrzałową głowy, w niedzielę (16-12-2018).
“Tamtego dnia Bartek poszedł na koncert do jednego z klubów. Jeszcze zanim koncert się rozpoczął, Bartek razem ze znajomym dziennikarzem z Włoch i dwoma muzykami stali przed wejściem. Wyszli zapalić. Wtedy zobaczyli zamachowca z bronią. Od świadków wiemy, że rzucili się, żeby go powstrzymać. Dzięki nim drzwi zostały zamknięte, sprawca nie wszedł do środka. Inaczej doszłoby do masakry. Byłoby jak w paryskim klubie Bataclan, gdzie terroryści strzelali do ludzi jak do kaczek.”
– opowiadali w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” mieszkający w Strasburgu znajomi Bartosza.